...
Delikatne ruchy ołówka tworzyły na papierze kolejne dzieło z kolekcji Naruto Uzumakiego. Siedział tak już dłuższą chwilę przelewając na papier co mu w duszy grało. Po chwili przeklną pod nosem i chwycił w dłoń gumkę do gumowania. Zatrzymał ją jednak parę centymetrów od rysunku stwierdzając, że nawet ona go nie uratuje, więc po prostu zgniótł papier i wrzucił go do kosza. Wiele osób było by niesamowicie dumnych z takiego szkicu na miejscu Uzumakiego, ale jemu to nie odpowiadało. W prawdzie Naruto rzadko zdarzało się by specjalnie się starał, ale mu podobał się ten nieład na kartce. Czy tylko idealnie dopracowany rysunek musi być piękny? Tylko ten pokolorowany gdzie każdy kontur jest perfekcyjnie wymierzony?
Naruto nie akceptował tego rodzaju sztuki. Nie, dla niego nie była to sztuka. Bóg w tworzeniu Adama i Ewy nie sprawił by nasze twarze były symetryczne i wszystko było na miejscu, więc dlaczego my bez przerwy staramy się osiągnąć doskonałość?
~~~
- Naruto, cholera jasna! Coś ty narobił!? - Minato Uzumaki resztkami sił potrząsnął ramionami syna w oczekiwaniu na jakiekolwiek wyjaśnienia. Niestety, zamiast tego zyskał jedynie tępy śmiech swojego potomka. - Co w tym zabawnego!? - Krzyknął ponownie, a żyłka na jego czole zdawała się samoistnie wychodzić spod skóry. - Wiesz ile czasu musiałem poświęcić by przekonać pana Tatsi'ego by nie zgłosił tego na policję!? Tym razem poszedł byś do poprawczaka! Nawet ja nie zdołał bym Ci pomóc! -
- Przestań pieprzyć, nie jestem, aż tak głupi. -
- Nie jesteś? Haha, przecenisz siebie, Naruto. Nie jesteś głupi, jesteś zwyczajnie idiotą! - Podczas gdy Minato zdzierał sobie gardło, Uzumaki niemalże umierał z nudów. Wykłady ojca znał na pamięć. On lubił mówić, ale także lubił nic nie robić, więc wszystko załatwiał pieniędzmi niczym typowy biznesmen, którym z resztą był.
Naruto razem z ojcem mieszkał w dość sporej willi na obrzeżach Tokio. Chodził do wielu dobrych szkół, jednak kończyło się na tym, że z każdej został wyrzucany przez co jego osobowość, kontakty z ludźmi bardzo się pogorszyły. Z czasem kompletnie przestał chodzić do szkoły, dalej go wyrzucano. Pakował się w coraz większe kłopoty, które jak widać nie zawsze uchodziły mu na sucho.
- Wyjeżdżasz jutro do mojego przyjaciela, który mieszka w Konosze! - Oczy blondyna mimowolnie się powiększyły. Spojrzał na ojca jakby coś nastało mu na głowę i roześmiał się złośliwie.
- Chyba sobie żartujesz. -
- Nie, wcale. Konoha to małe miasteczko oddalone stąd o jakieś 4h jazdy pociągiem. Będziesz mieszkał z Iruką, jest nauczycielem w twoim nowym liceum, a także twoim nowym opiekunem. - Słowa wypowiedziane przez ojca odbijały się w głowie Uzumakiego przez parę dobrych minut. Wiedział, że w końcu ten dzień nastanie... że nawet własna rodzina będzie miała go dość, a nie myślał, że stanie się to tak szybko. Nie był na to psychicznie przygotowany. Jeszcze nie teraz...
- Pozbywasz się mnie? - W oczach blondyna zabłysła złość mimo to, Minato się nie zorientował.
- Robię to dla twojego dobra. -
- Dla mojego dobra? Chyba dla swojego! -
- Jak ty się do mnie odzywasz!? - Wrzasnął uderzając dłonią o blat stołu. Jego głos, aż kipiał do złości, mimo to Naruto dalej kontynuował.
- Nie masz prawa! -
- Jestem twoim ojcem i mam te prawa! -
- Jesteś moim ojcem i oddajesz mnie pod opiekę kolesia, którego zupełnie nie znam!? -
- Co mam zrobić!? Pozwolić Ci niszczyć samego siebie i wszystko wokół?! Nie chce widzieć Cię za parę lat za kratami! - Naruto stanął jak wryty. Czyli to prawda, Ojciec ma go dość, nie wierzy w niego, nie chce go...
Nastolatek zacisnął mocno pięści i wybiegł z domu trzaskając drzwiami. Chciało mu się płakać, ale zapomniał już jak to jest. Ostatni raz płakał na pogrzebie matki.
Blondyn stał tak przez chwilę z przymkniętymi oczyma. Oddychał ciężko, ale równo.
Nagle ktoś krzyknął, światło zabłysło, a zaraz po nim pojawiła się ciemność...
Hej.
OdpowiedzUsuńChcialas zebym przeczytala to przeczytalam. Opinia? Zajebiste :3
Serio. Strasznie mi sie podoba. Dodaje twoj blog do zakladek i mam nadzieje ze bede tu czesciej wpadac ^^
Biedny Naruto... Nikt go nie rozumie... I to co teraz Minato mu powiedzial to jak dwozdz do trumny...
Pozdrawiam i czekam na nowa notke ;**
P.S. Dzis wyjatkowo jako anonimowy profil. Na komorce czytam ;>
Akemi Hiruki
Wo Wo wow! Niesamowite ;O Trafiłem tu przez bloga mej "Żony" i muszę powiedzieć że jestem miło zaskoczony ;] Czyli zrobiłaś z Naruto takiego chuligana, lubię go takiego (bez pedalskich podtekstów). Również dodam Cię do spisu na moim blogu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
Ojejku, jejku ^^ Taka amatorka, jak ja chyba nie powinna oceniać, ale skoro chcesz... chociaż już widzę, iż będą same pochwały :)
OdpowiedzUsuńNajpierw dziękuję za komentarz u mnie, moje opowiadanie to chwilowo taka komedyjka :P Może potem stworzę coś poważniejszego ^^ Chociaż lepiej nie xD Dzięki też, że mnie znalazłaś i skusiłaś się na poczytanie :) Dla mnie nagrodą jest zawitanie tutaj :)
Uwielbiam blogi, które dopiero się aktywują, lubię być na bieżąco ;) Szczególnie, że tematyka bloga to NaruHina *___* No nie mogłam, nie przeczytać xD
Teraz tak, bardzo ładnie piszesz, to pewnie te lata praktyki ;D Bardzo płynne zdania świetnie się czyta :) No i dbasz o ortografie i interpunkcję *___* świetnie, bo ja się tego zwykle czepiam u ludzi... :P tak, jestem czepialską osobą :P
W pierwszym wątku masz błąd :) Nie jestem jakoś specjalnie wierząca, ale nie Jezus stworzył Adama i Ewę, tylko Bóg :) To taki szczegół, ale no trochę istotny ^^ Zresztą w ogóle, Naruto rysuję O.O no szok xD może robi ilustrację do książki Jirayi? :P
Ej, na tej rozmowie Minato to miałam oczy jak ping-pongi... nazwał Naruto idiotą? No w życiu mi to nie spasuję, ale fajnie, lubię oryginalność ;D Czyli nasz blondyn robi za buntownika, dla mnie bomba :) I tu też ci podpowiem, bo kiedyś też miałam problem z odmianą słowa 'Konoha' -> '...mieszka w Konosze!' :)
No, no cała kłótnia wyszła ci epicko, aż czuć tą kulminację ;)
No i proszę bardzo, ktoś chyba go uratował przed samochodem :P Fajowo zakończyłaś :) Nie ma bata, dodaję cię do linków :)
Czekam z niecierpliwością na następną notkę :)
Życzę weny i pozdrawiam ciepło :)
PS: Wybacz za długość komentarza, nie umiem inaczej :P Tym bardziej, żemam przyjemność komentować takie cudowne blogi :)
Już wszystko poprawiłam ^^ Dziękuje, za pomoc :P
UsuńOhayo! Znalazłam Twojego bloga przez przypadek dzięki komentarzowi u Akemi i weszłam z ciekawości i przeczytałam ten prolog.. ;)
OdpowiedzUsuńBiedny Naru, niespełniony artysta a d tego łobuz - takiej kreacji Uzumakiego się nie spodziewałam za co już masz u mnie plusa :D Jak na prolog to długość odpoiednia i wgl cud miód.
Teraz mykam czytać I rozdział.:)