środa, 8 maja 2013

5 - maximum rate

Welcome, welcome, big people. Mam jakiś dziś delikatnie mówiąc zjebany humor, co zjebało notkę i totalnie mnie dobiło |:-(
No, nie wiem. Dziwna jest, ale czytałam kiedyś podobnego bloga ( bo mój miał wyglądać jak dotąd inaczej =_=" ) tak powstało to oto coś co macie przeczytać i SKOMENTOWAĆ, albo kastracja!
Nie, nie czytajcie....NIE CZYTAJCIE! TT^TT, albo kastracja!
ps. Soli, kochana...muszą istnieć cuda! Co ty taka xD 

~~~~

  Naruto zdawało się, że kuzyn Hinaty - Neji od kiedy zobaczył jego blond kudły na horyzoncie chciał go po prostu ukatrupić. Zawsze wydawało się, że ród Hyuuga to takie spokojne aniołki, a jednak pozory mylą. Przynajmniej w przypadku tego oto osobnika alfa o niemal przeźroczystych źrenicach.
Na szczęście Uzumakiego, tylko Neji miał w oczach mord. Reszta zgromadzenia, w którą wchodzili: Sasuke, Sakura, Ino i Lee była raczej zaciekawiona choć również nie przejawiali zbytniego entuzjazmu. Jedyną osobą szczególnie zadowoloną z obecności blondyna była Hinata, która w tej chwili podała na stół tacę z ciasteczkami oraz herbatą.
Wszyscy siedzieli na werandzie, podziwiając ogród. Czując zapach świeżo skoszonej trawy i chloru, którym oczyszczano basen.  Rodzinny dom Hinaty był conajmniej tak wielki jak Uzumakiego, lecz w Tokio nie zatrudniali ogrodników, sprzątaczek, służek i tego typu pierdoł w jakich ród Hyuuga gustował.
Ta elegancja, gustowność z którą każdy się do siebie odnosił przyprawiała Naruto o mdłości. Czuł się jak maleńki ptaszek zamknięty w wielkiej złotej klatce z innymi ptaszkami, którym się to podoba. Nie rozumiał jakim cudem młodzież mogła zachowywać się tak jak teraz. Popijając herbatkę, a zarazem unosząc mały palec do góry jakby to czyniło ich wyjątkowymi. Owszem, jako syn wielkiego Namikaze Minato, Naruto znał podstawowe zachowanie, które miało go czynić lepszym od innych, ale używał go tylko w towarzystwie ważnych osobistości dla jego ojca.
- Naruto, jak podoba Ci się w naszym liceum? - Mrożącą krew w żyłach ciszę przerwała Sakura na, której ustach pojawił się sympatyczny uśmiech. Co jak co, ale ta dziewczyna potrafiła zrobić na prawdę dobre pierwsze wrażenie.
- Powiem szczerze, że przerosło moje oczekiwania. -
- Oh, na prawdę? A czego się spodziewałeś? - Dopytał się Neji nachylając się nad ciasteczkami. Wybrał te z galaretką po czym jednym szybkim ruchem wrzucił je do ust.
- Ogólnie rzecz biorąc przedstawiono mi Konohę w złym świetle przez co odniosłem nieco mylne pierwsze wrażenie. -
- Rozumiem. - Odpowiedział kończąc tym samym rozmowę. Dziewczyny przekręciły teatralnie oczami i by trochę rozluźnić atmosferę i przestać udawać takich bufonów, przysunęły krzesła do stolika zasłaniając tym samym chłopcom widok na ogród.
  Żwawo dyskutowały z Naruto na temat tego jak to musi być wspaniale w Tokio. Reszta po prostu się przysłuchiwała, nie licząc Nejiego, który umierał z zazdrości. Lee co chwila wtrącał swoje pięć groszy wyraźnie zainteresowany osobą blondyna co doprowadzało kuzyna Hinaty do białej gorączki.
- A gdzie Ci się bardziej podoba? Tutaj czy w Tokio? - W końcu padło to pytanie zadane prosto z ust wścibskiej panienki Ino. Uzumaki przez dobrą chwilę zastanawiał się nad odpowiedzą po czym z uśmiechem oznajmił:
- Zależy pod jakim względem. Co prawda w stolicy było o niebo więcej rozrywek, ale tutaj mam Kise, Ami no i Hinatę. - Wszystkich wmurowało w krzesła, a najbardziej brunetkę, która nie spodziewała się takiej odpowiedzi. Na jej policzki wskoczył rumieniec, który był kolejnym powodem do śmiechu blondyna. - Powiedziałem coś nie tak?- Zapytał gdy dało się wyczuć w powietrzu nerwowość i zdziwienie.
- Nie martw się, zdarza się im od tak wyłączyć. - Jedynym nadal przytomnym był Sasuke, który zauważył do czego chce doprowadzić Naruto. Chodziło tu nie o Hinatę, ale o Nejiego. Uzumaki po prostu chciał się dowiedzieć czy brunet nie lubi go od tak czy przez to, że przebywa z jego ukochaną kuzyneczką.
Blondyn swoim sokolim okiem obserwował coraz to bardziej wkurwionego Hyuugę śmiejąc się w swoim wnętrzu niczym szaleniec, psychopata, pedofil, zboczeniec. Tak jak myślał... Neji ma kompleks starszego brata czy coś w ten deseń.
Jakież to słodkie... Pomyślał nie odrywając wzroku ,choćby na sekundę od swojej nowej ofiary - Hinaty. Co prawda, lubił tę dziewczynę, ale chęć spojrzenia brunetowi w oczy i powiedzenia " wygrałem " była silniejsza od uczciwości i taktu.
Sasuke obserwował poczynania Uzumakiego. Z całą pewnością z jego zamyślonych oczu wpatrzonych w młodą Hyuugę nie wyjdzie nic dobrego, a widać było, że Naruto nakręcał się bardziej, kiedy robił to Neji. Oboje wypowiedzieli sobie wojnę, z której żaden nie zrezygnuje.

  Po jakże to miłym wieczorze spędzonym z paczką Hinaty, Uzumaki powolnym krokiem przechadzał się po mieście. Nie miał co ze sobą zrobić, a siedzenie w domu nie wchodziło w rachubę, więc pozostawało bezsensowne włóczenie się po ulicach. Już drugą godzinę obchodził naokoło Konohy, kiedy nagle zauważył, że w cieniu kryje się ulica.
Pomimo tego, iż było już ciemno jak dupie u murzyna i piździło w cholerę postanowił zaryzykować i sprawdzić co kryje się za ciemnościami. Z oddali widać było drobne światła, a nawet dachy paru domów i bloków jeżeli się temu bliżej przyjrzeć.

- Co to kurwa jest? - Zapytał sam siebie patrząc na ulicę gdzie chyba śmietniki nie obowiązywały, rozbite okna w domach i powywalane gdzieniegdzie drzwi. Można by było śmiało stwierdzić, że po prostu w tym miejscu nikt nie mieszka, ale w oddali dało się słyszeć śmiechy paru ludzi. Zaciekawiony Uzumaki udał się w stronę głosów i cudem uniknął dostaniem czymś prosto w czerep. Prędko schował się za ścianą i obserwował dalszy rozwój akcji. Przy jednej z zniszczonych kamienic stała dość spora grupa, wyraźnie piana. Pierwsze co przyszło Uzumakiemu na myśl to jacyś bezdomni, ale w budynku świeciło się światło no i stały przed nim samochody, a owi ludzie nie byli znów tak źle ubrani.
Nagle jakieś mężczyzna wyłonił się z tłumu podchodząc w cimności gdzie stał Naruto. Blondyn w duszy modlił się by to nie chodziło o niego ponieważ nie dość, że kolo był po prostu ogromny to wyglądał na całkiem ciężkiego! Facet wszedł w cień jednak nie zauważył Uzumakiego, który odetchnął z ulgą. Za to nagle za kosza na śmieci wyłonił rudy niski chłopak kulejąc na lewą nogę.
A więc to on przeleciał nade mną...  Domyślił się widząc jak rudzielec próbuje wytłumaczyć coś temu ogromnemu pajacowi, który od razu dał mu w twarz. Zaczął go kopać śmiejąc się przy tym w niewyobrażalnie okrutny sposób. Naruto nie wytrzymał. Z prędkością światła rzucił się na mężczyznę uderzając go prosto w brzuch. Ten jednak po prostu syknął cicho i oddał blondynowi z podwojoną siłą. Wiwaty i okrzyki na część sadysty, który okładał dwóch słabszych od siebie zdawały się nie mieć końca, ale również dawały Naruto siłę do rewanżu. Kiedy facet obrócił się w stronę rudowłosego Uzumaki złapał butelkę po piwie leżącą obok niego i rozbił ją o głowę opryszka. Ten zachwiał się lekko po czym z całej siły uderzył Uzumakiego pięścią w twarz i skulił się na podłogę próbując odzyskać choć trochę rozumu. Rudowłosy wstał i najszybciej jak umiał zebrał z posadzki swojego wybawiciela. Nadal kulejąc oddalał się coraz bardziej od miejsca zdarzenia. Nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że ciągnie za sobą pół przytomnego chłopaka, który wcale tak mało nie ważył.
Kiedy znalazł się na tyle daleko by móc na chwilę odetchnąć usiadł na ławce i spojrzał na Uzumakiego z zaciekawieniem, ale i również złością.
- Kim jesteś? - Zapytał bez żadnych zbędnych dziękuje za uratowanie dupy.
- Naruto Uzumaki. -
- Gaara Subaku. - Blondyn wydusił coś z siebie na znak rozumiem i dotknął brwi z której sączyła się krew. Zasyczał cicho i wytarł czerwoną maź o koszulkę. 
- Kto to był? - Zapytał po chwili. - Chciałbym przynajmniej wiedzieć kto nas tak urządził. -Rudowłosy przed dłuższy czas przetwarzał w swojej zmaltretowanej główce wszystkie za i przeciw i w końcu doszedł do wniosku, że... Naruto wygląda jak pedał i nie ma sensu nic mu mówić. Jednak ten pedał najprawdopodobniej uratował mu dupę...
- Po kiego chuja w ogóle się wtrącałeś? - Warknął zmieniając temat. Chciał powiedzieć dzięki, ale cóż. Uzumaki zaśmiał się sarkastycznie, ale jakby z ulgą co szczerze zdziwiło rudzielca.
- Nie ma za co. - Odpowiedział jakby czytając mu w myślach, jednak Gaara i tak nie mógł powstrzymać się od wrednego komentarza typu " Kurwa, to mi się elegancik trafił...".

Chcąc nie chcą Naruto rzeczywiście uratował życie Subaku, a jako że był on człowiekiem w miarę honorowym to zaproponował blondynowi nocleg, papu, a nawet zezwolił na użycie kibla w zamian za podziękowania. Uradowany Uzumaki od razu rozgościł się u swojego nowego kolegi i prędzej czy później musieli znaleźć wspólny język. Okazało się, że z Naruto wcale nie jest takim znów pedałem i elegancikiem, a Gaara to nie pęknięta prezerwatywa rodziców.

- Ale to zajebiście boli... - Naruto warknął sarkastycznie po raz kolejny wymieniając co i gdzie co wkurwia. Na początku Gaara śmiał się z zachowania blondyna myśląc, że po prostu udaje taką ciotę, ale niestety był nią.
- Bożeeee... - Czerwonowłosy jęknął chowając głowę pod poduszkę. Nowy kolega doprowadzał go do rozpaczy. Mógłby w końcu zamknąć tą swoją jebaną jadaczkę i cieszyć się z tego, że jakimś niewyjaśnionym cudem nadal oddychają i potrafią samodzielnie wytrzeć sobie dupę! 
- Eh, bo to ty jesteś delikatny jak pumex! Kutas jeden bólu nie czuje... wykastrowali Cię pewnie. Miałem pozwolić, żeby zlali Ci tyłek! -
- Mam Ci kurwa zafundować coś na uspokojenie? - Warknął czując coraz większą ochotę, aby wywalić Uzumakiego z mieszkania na zbyty pysk.
- Ta, jasne. - Rzucił sarkastycznie przewracając oczyma. - Zgwałcisz mnie jeszcze i co!? -
- Sam się prosisz o porządne ruchanie! -
- Na prawdę!? Jak to zauważyłeś, casanovo? -
- Wiercisz się jakbyś miał owsiki. - 
- Agh, jeb się... Ale serio, daj coś przeciwbólowego bo zaliczę zgon na tej twojej zajebiście czerwonej kanapie. - Jęknął po raz kolejny wiercąc się na tapczanie. Gaara westchnął ciężko i podniósł się z fotela. Rozejrzał się po półkach w kuchni i założył ręce na biodra.
- Mam tylko jedną tabletkę aspiryny i morfinę. Co wolisz, pięknisiu? -
- A jak myślisz, idioto? - 
- Heh.... -

4 komentarze:

  1. Komentuję! Kastruję się chłopców, więc mnie twa groźba nie dotyczy xD Gówno się znasz na tym, bo notka zajebista :D Ocenianie zostaw swoim czytelnikom, kochana :D
    Co ja taka? Jam jest dziwna xD Co do mnie to możesz mi mówić per zbrodniarz xD notka nie zając, nie ucieknie xD
    No proszę, Naruto się wreszcie zakumplował w znanym nam towarzystwie ;D no prawie, Neji jest dziwny xD widzę, że u ciebie będzie mu zależeć na popularności ;P No cóż, bywa, zresztą ja go uwielbiam w wersji przyzwoitki xD pasuje mu to, ale trochę niefajnie, że Naruto bawi się kosztem Hinaty :( no, ale Sasuke chyba też będzie jej przed nim bronił ^^
    Potem ta bijatyka i wyratowanie Gaary ;D Już ubóstwiam ich relację między sobą xD kocham takie czułości, które udowadniają sobie wyzwiskami xD podobało mi się "... po prostu udaję taką ciotę, ale niestety był nią." nie no hahaha jakie to było szczere xD
    W ogóle te zarzuty o gwałt hahaha XD masakra xD Genialne! Kocham takie poczucie humoru słonko ;D
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    Życzę weny i pozdrawiam ciepło :):*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahhaha ;d Notka zajebista;d Po prostu genialna;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Umarłam ze śmiechu...xdd
    próbuję się ogarnąć ale niezbyt mi wycodzi hahahaha:D
    to spotkanie.. Nie sądziłam,że rodzina Hyuugów jest aż tak sztywniacka xd
    Jednak Naru rozkręcił atmosferę :D
    podnoszenie ciśnienia Nejiemu - me gusta:3
    Hyh, Gaaruś jaki poszkodowany.. Ma jakieś kontakty z konoszańskim gangiem?:p ta ich 'rozmowa' jest genialna ^^
    Pozdrawiam i czekam na nexta:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Otouto drażni Neji'ego, hm? :D Do tego jeszcze rozmowa z Gaarą :D Te wszystkie wydarzenia sprawiają że nie mogę doczekać się kolejnej notki ^^.

    OdpowiedzUsuń