wtorek, 14 maja 2013

One-shot - Wszystko dla niego

 Oto i efekt siedzenia i nie słuchania na matmie, a jako, że z uporem maniaka dążę do tego by jakoś z niej zdać postanowiłam napisać coś...em...takiego? Ta, nie słucham, a chce zdać ._. Zajebista jestem, nie ma co =_="
To coś to ponoć ma być one-shot. Więc? Ja nie jestem psychiczna, ja po prostu słucham psychicznych historyjek. Naoglądałam się Kinga i teraz mi odwala ]: ) Konkretnie to po Lśnieniu. Zjebany film, polecam ^ ^

~~~~

Straciła dla niego rozum.

  Delikatnym ruchem dłoni dorysowała ołówkiem ostatnią kreskę w swoim maleńkim notatniku i uśmiechnęła się rozczulająco. Swymi niemalże przeźroczystymi źrenicami obserwowała dzieło jakie udało jej się stworzyć. 
Naruto Uzumaki, jej miłość, jej obsesja, jej każda myśl i każdy jej rysunek w zeszycie. Wysoki blondyn o intensywnie niebieskich oczach, które przypominały jej o soczystym kolorze nieba latem. Cienkie usta co chwila układające się w przemiły uśmiech i ruchy, których nikt nigdy nie potrafił powtórzyć. Był jedyny w swoim rodzaju i tylko jedna osoba potrafiła go zrozumieć pomimo tak wielu przyjaciół, których posiadał. 
Tylko i wyłącznie ona wiedziała co dla niego najlepsze. Tylko ona mogła stąpać przy jego boku, aż po kres ich dni. Nie, nawet śmierć nie rozłączyła by ich miłości. 

Zatraciła się dla niego.

Wpatrzona w blondyna na każdej lekcji, skupiająca na nim całą swoją uwagę. Zrzuciła dla niego piętnaście kilo i zapuściła włosy. Zaczęła się malować i uczęszczać do tych samym klubów co on. 
Chciała być dla niego idealna, by w końcu zwrócił na nią uwagę. Starała się, wylewała siódme poty i wydawała tysiące jenów. 
Ale on nadal był dla niej nie do zdobycia. Nie okazywał w stosunku do niej żadnych uczuć, póki zwykła znajomość nie przerodziła się w czystą przyjaźń. Ona jednak oczekiwała czegoś więcej, ale sama myśl, że może stracić chociażby to doprowadzała ją do szału. 
Co krok starała się być jak najbliżej niego i w rzeczywistości tak było. Gdziekolwiek był blondyn tam była i ona, ale i jego przyjaciele. To oni doprowadzali ją do białej gorączki, wyprowadzali z równowagi, więc musiała działać. 
Skłóciła ich. Zrobiła to nie dla siebie, lecz dla Naruto. Niepotrzebnie marnował na nich swój cenny czas, który przecież mógł tak wspaniale spędzić tylko z nią. 

Przestała istnieć dla niego. 

Jednak po tym coś się zmieniło. Blondyn nie uśmiechał się tak jak wcześniej, nie był już taki wesoły i coraz mniej uwagi poświęcał jej. Stawała się dla niego z dnia na dzień coraz bardziej niewidzialna, a razem z tym przestawała istnieć. 
Cierpiała z tego powodu, serce rwało się jej na tysiące maleńkich kawałeczków, które tylko Naruto potrafił z powrotem poskładać w całość. Z utęsknieniem co dzień patrzyła na jego smutną twarz wspominając mile spędzone chwile. Kochała go! Niesamowicie go kochała. Sprzedała by duszę diabłu byle by tylko móc być z nim po kres dni. 

Oddała by wszystko dla niego.

Osiemnasty maja okazał się najlepszym dniem w jej całym życiu. Oddała mu się cała, jak planowała. Po imprezie, w jej mieszkaniu, kiedy oboje pachnieli alkoholem.
Promieniała widząc jak co dzień on pojawia się pod jej oknem z bukietem kwiatów w dłoniach i przeuroczym uśmiechem na ustach. Codziennie obserwowała jak kładzie bukiet czerwonych tulipanów na blacie w kuchni, podchodzi i swymi męskimi dłońmi obejmuje ją w pasie. Patrzy jej się w oczy, ale ona nie widzi w nich miłości. Nie zwraca na to uwagi, przylega całym ciałem do niego i zaczyna całować. Usta blondyna zawsze były miękkie, słodkie, parzyły swoim gorącem. Za każdym razem czuła jak wszystkie problemy i każda najmniejsza myśl ucieka daleko zostawiając tylko ich dwoje. Czuła ulgę będąc tak blisko niego, więc pogłębiła pocałunek jeszcze mocniej przylegając do ciała blondyna.
Jednak te wspaniałe chwile kończyły się tak szybko jak zaczynały. Naruto przychodził tylko po to i wychodził, ale codziennie wracał i znów to robili.

Uzależniła się do niego.  

On przychodził coraz rzadziej, aż w końcu wcale się nie pojawił. 
Wszyscy wiedzieli, że blondyn już jej nie chce, ale ona nie przyjmowała tego do wiadomości. Atakowała ludzi, którzy tylko wypowiedzieli jego imię, schowała się w swoim mieszkaniu cały czas czekając na jego powrót. Zawsze wracał, zawsze, lecz nie tym razem. On już nie wrócił, ale ona nadal wierzyła. Ona nadal kochała go całym sercem i duszą mimo wszystko. Z każdym dniem w jej głowie pojawiały się coraz to gorsze scenariusze. Śniła, że są razem, znów, powoli nie odróżniała snu od rzeczywistości.
Zamknęła się w sobie, w swoim maleńkim mieszkanku na trzecim piętrze zniszczonej kamienicy na przedmieściach.

Zbiła by dla niego.

Pewnego dnia ponownie go zobaczyła. Jej serce zabiło mocniej, a z oczu poleciał potok łez. Wymachiwała rękami do niego, ale ten zdawał się jej nie widzieć, ale ona się nie poddawała. Krzyczała i skakała próbując zwrócić na siebie uwagę blondyna. W końcu jego niebieskie oczy spotkały się z nią. Uśmiechnął się wesoło wskazując ręką by zeszła na dół. Uradowana momentalnie znalazła się w przedpokoju. Wszystkimi siłami starała się poprzesuwać meble jakie poustawiała przy wejściu. W panice wyrzucała z szaf wszystkie ubrania, poszewki i pościele byle by tylko dostać się do drzwi. 
Nagle za okna usłyszała głośny śmiech blondyna i wywracając się parę razy o worki z śmieciami i porozwalane ubrania podbiegła do szyby.
Zobaczyła jak Naruto podnosi maleńkiego chłopca by na powirować nim w powietrzu. Przed nimi stała matka chłopca wyraźnie niezadowolona z odwiedzin blondyna.
Kobieta krzyczała po Uzumakim, który wyraźnie próbował złagodzić konflikt, ale ona po prostu uderzyła go w twarz i wyciąga dziecko z samochodu. Potykając się parę razy ukryła się w kamienicy.  

Złość się w niej zagotowała. Nie pozwoli by ktoś tak traktował jej Naruto! Nigdy! Ze złością nawet nie oglądając dalszego rozwoju akcji wróciła do przedpokoju i w akcie furii w końcu udało jej się przesunąć meble. Błądząc wzrokiem po całym pomieszczeniu wyglądała jak zwierze. Dzikie, nieokiełznane, rządne krwi...
Przygotowała się, zaczekała do wieczora i pierwszy raz od paru lat opuściła mieszkanie. Niesłyszalne trzymając w ręku wielki nóż zeszła piętro niżej. Przechadzała się korytarzem jakby właśnie szła na obiadek do mamusi. Ostrzem przejeżdżała po rozwalającej się ścianie, a na jej ustach malował się szaleńczy uśmiech. 
W końcu trafiła. Opruszkami palców dotknęła lodowatych drzwi i zamknęła oczy jakby rozkoszowała się tym czuciem. Wcisnęła dzwonek i schowała ostrze za plecami. 
Po chwili na jej twarzy pojawiła się podłużna stróżka światła.  Uśmiechnęła się miło i bez zaproszenia weszła do środka rozglądając się po mieszkaniu. 
Kobieta, ta sama, która uderzyła Naruto prosiła ją by wyszła, chwilę później groziła policją. Jednak odpowiedzą na pogróżki był tylko głuchy śmiech jej niezapowiedzianego gościa. 
Zdezorientowana chwyciła telefon w dłonie, lecz zanim zdążyła wybrać odpowiedni numer poczuła jak coś rozrywa jej skórę na szyi.
Krew rozbłysła ochlapując całe pomieszczenie, a najbardziej tą, która była temu winna. Pławiła się w czerwonym płynie rechocząc pod nosem. 
Po chwili wyszła z pomieszczenia. Zamknęła drzwi jak gdyby nigdy nic i wróciła do swojego mieszkania. Ponownie zatamowała wejście meblami i stanęła przed lustrem. 
Niegdyś piękna i pełna życia. Dziś wychudzona, zniszczona przez ucieleśnienie własnych marzeń, bez życia. 
Zostawiając krwawe ślady na podłodze udała się do łazienki. Zapaliła świecę i wyjęła z półeczki obok wanny paczkę tabletek nasennych. 
Wyjęła jedną i przez parę minut obracała ją w palcach. Z zapałem wrzuciła ją do ust, następną też i całą resztę. Każda powoli zdawała się koić jej ból. Z każdą powoli zapominała o nim i o tym co przeszła. Z każdą następną czuła coraz to większą ulgę. 
Wróciła do kuchni gdzie na ścianach powieszone były suszone kwiaty niegdyś otrzymane od blondyna. Uśmiechając się ominęła je, aż w końcu znalazła się przy zlewie. Umyła twarz i ręce i spojrzała na swoje odbicie w brudnym szle szafek. Znów zobaczyła starą siebie, Hinatę Hyuugę, którą niegdyś była. 

To była ostatnia rzecz jaką dla niego zrobiła.

4 komentarze:

  1. Nie wiem, co mam powiedzieć...
    To było po prostu wspaniałe...
    Kim ty jesteś, że potrafisz tak pisać...?
    Jak to czytałam, to normalnie, pełne skupienie... a to nie zdarza się zbyt często. XD
    Od dzisiaj oficjalnie ciebie podziwiam, serio. *O*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole ty nie jestes czlowiekiem! Czlowiek nie potrafi tak dobrze pisac! *.*
    Blagaaaaam.... O-kami-sama... MESS-sensei... Naucz mnie opisow... ;___; Nie potrafie ich tworzyc... Potrafie tylko pisac dialogi a po przeczytaniu tego zajebistego one shota mam kompleksy ;____;
    Na koniec dodam ze pozdrawiam, zycze weny i pragne wiecej, wiecej i jeszcze raz wiecej NaruHina w twoim wykonaniu ;**
    P.S. To jak bedzie MESS-sensei?

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, to było... głębokie :D strasznie fajne pokazanie do czego może doprowadzić obsesja z powodu miłości :)
    Teraz się zastanawiam ile ty masz latek,by tak cudownie pisać :D chciałabym tak potrafić :) naprawdę, dziewucha, tym one-shot'em zwiększyłaś mój podziw do twojej twórczości, teraz to ja jestem zazdrosna i co gorsza mam ku temu twardy powód - jak możesz mi to robić? :(
    W jednym tytule masz błąd, zamiast zabiłaby jest zbiłaby :) w takiej epickiej notce, nie może być błędów, więc się czepiam xD
    No Naruto jest co prawda pokazany jako taki... taki... chuj xD no jak można tak traktować laskę, mimi że jest takim skurwielem jak Hinata xD no żeby skłócać chłopaka z przyjaciółmi by spędzał z nią więcej czasu - to chore o.O
    zresztą i tak wyszła na obłąkaną xD ostatnio podoba mi się taki obraz Hinaty xD
    no to ja czekam na next'a :D
    Życzę weny albo nie! Mi się ona bardziej przyda xD
    pozdrawiam jedynie xD paa :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ... Nadal jestem w głębokim szoku po przeczytaniu tego..dzieła? Tak, tak chyba mogę nazwać ten one-shot. Krótko,pięknie i na temat - ukazałaś Hinatę jako obłąkaną, psychiczną, niespełna umysłu.. A Naru.. Jak typowego casanovę, heartbreakera kobiecych serc.. Ahmm, cudo *.* i ta scena z zabójstwem tej kobiety..aż brak słów.
    sory,not sory matematyko,ale Mess-shishou tworzy arcydzieła więc ty możesz łaskawie poczekać. ^^ widzę,że nie tylko ja mam takie problemy z matmą.. X.x Ale na pewno zdasz i się wybronisz! :D
    Pozdro i zapraszam do siebie na kolejny rozdział.;)

    OdpowiedzUsuń